The tenderest touch, leaves the darkest of marks and the kindest of kisses break the hardest of hearts

Zgaduję, że to znużenie a nie jedynie zwykła senność. Skończyła się już wódka i ogórki konserwowe, czyli must have każdego szanującego się polaka. Będę zachowywać się jak mężczyzna i gardzić uczuciami, bagatelizować emocje i uwierające łzy pod powiekami ignorować. Przecież świat nie jest skomplikowany, życie jest proste, a ty idealny. Perfekcja bije od Ciebie na kilometr, Mr boski. Dlatego będę upijać się co ranek i wieczór, a trzeźwieć popołudniami w przerwie na papierosa. Pokocham bałagan i resztki jedzenia grzęznące między włosiem dywanu. Oskarżę Cię w myślach o moją depresję i początki alkoholizmu. Nie oszukujmy się - nie potrafię się wyłączyć i być obojętna na cierpienie. Swoimi brudnymi paznokciami podrapałeś mi duszę. Byłam taka naiwna wierząc, że umiesz pokochać. Sądziłam, że oddasz mi czerwoną jednostkę napędową na dłoni, ale ty mogłeś ofiarować mi tylko zużyty kawałek ukrwionego narządu. Każdej z osobna - nam łatwowiernym - fundujesz wrażeń bez liku. Wprawdzie było miło, niemniej jednak nie jestem pewna czy aktualny stan zmaltretowania pozwala mi trzeźwo ocenić sytuację. Być może jedynie wmawiałam sobie nieustannie, że jestem szczęśliwa. Ile to trwało? Kilka intensywnych, nadziewanych namiętnością tygodni - kropla w morzu w porównaniu z tym, czego oczekiwałam. Póki co, konam - ale nie przejmuj się cukiereczku - to moja wina. Dałam się złapać we wnyki dzięki Twojej nieskazitelnej buźce i ogólnej atrakcyjności. Kto przy zdrowych zmysłach odpuściłby na moim miejscu? Stanąłeś na mojej drodze - młody bóg - nie zdołałabym wypuścić Cię z rąk. Trzymałam mocno, chyba za mocno. Uciekłeś ciepłej, pachnącej kwaśnymi jabłkami nocy, zostawiając mnie zwiotczałą i bezwładną na gorącej od oddechów pościeli. Poczułam się jak rupieć, sześćdziesięcio-kilogramowa kupa złomu. Z każdym odurzeniem jest lepiej, za niedługo będę wolna od bólu łaskoczącego serduszko. How sweet - powiedziałbyś widząc mnie wijącą się na łóżku niczym szlauch puszczony wolno, potraktowany dużym ciśnieniem wody.



5 komentarzy:

  1. Kiedyś mogłam podobnie opisać siebie. Tyle, że ja właśnie w porę to wszystko w sobie zaszczułam, zabiłam i stałam się zimną suką :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. zimne suki jędzowate są fajne, chciałabym być jedną z nich - niestety nie umiem.

      Usuń
    2. tego da sie nauczyc

      TU JEST ANTYSPAM

      Usuń
    3. haha, zaraz wyłączę! :*

      Usuń
  2. bądź co bądź -utożsamiam się z tym tekstem.

    OdpowiedzUsuń