Skąpana w brudzie, mieszance kurzu i błota. Grzęznę w tym bałaganie świata, zatapiając ciało centymetr po centymetrze. Wokół nie ma nikogo kto podałby mi dłoń i pomógł się wydostać. Zupełnie sama znikam, mogąc pożegnać się jedynie ze słońcem i chmurami. Tylko one pozostały takie jak dawniej, nie dały się stłamsić. Cała reszta zmieniła kształt, zapach i miejsce zamieszkania. Nawet gdybym miała okazję z kimś się pożegnać, nie wiedziałabym komu miałabym pomachać. Ludzie to już nie ludzie, a brutalne i żądne krwi potwory postępujące według nowego ładu. Przenieśliśmy się w przyszłość, głupiejąc wiele lat wstecz. Rządzą nieodpowiednie instynkty, niosąc człowieka w złą stronę. Każdy jest podatny, słaby, niesiony wraz z prądem. Nieświadome, bezimienne osoby pozbawione skrupułów błądzą, spacerują betonowymi chodnikami koloru zielonego. Kiedyś istniała trawa, teraz trawą jest beton.
Wydaje mi się, że to jednak jest pamiętnik.
OdpowiedzUsuńCzytałam to i po prostu kiwałam głową. Prawda, wszystko prawda, brutalna. "Umiesz liczyć, licz na siebie". Każdy patrzy pod swoje nogi.
OdpowiedzUsuńdużo w tym brutalności. dużo w tym prawdy.
OdpowiedzUsuńDobrze, że pozostało cokolwiek.
OdpowiedzUsuń