And I'll never let you go


Nie jestem Julią – nie umrę dla Ciebie. Nie jestem  Orfeuszem – który zszedł aż do Hadesu po swoją żonę. Choć ślepa czasem jestem, nie błądzę po omacku. Potykam się nieświadomie, o coś zahaczę, albo się zachwieję. Co jest między nami? Nie znalazłam jeszcze swojej własnej definicji. Żaden ze mnie Patrarka, Słowacki czy inny Mickiewicz. Nie mam zamiaru opiewać Ciebie, mego ukochanego w sonetach ni poematach. Ciężko określić czym jest ta cała miłość dla Mnie. Czy jest darem? Celem? Powietrzem? Nie wiem. Szukam odpowiedzi. Choć coś tam czuję. A może nawet czuję dużo. Czuję bardzo, szybko/wolno, serce bije. Oczy Twoje-Moje, nasze dłonie. Chcę się troszczyć i być odpowiedzialna, bo przecież oswoiłam. Bo nauczył mnie dostrzegać, wyrażać, istnieć inaczej niż dotychczas.  To nie jest pusta, zwyczajna relacja. Nie zauroczenie i nie fascynacja. Pełni jesteśmy, ale tylko razem, broń boże osobno. Nigdy. Oby. Jesteśmy  kompletni i spełnieni, nie tylko po namiętnej i gorącej schadzce. Przy Tobie mogę płakać, krzyczeć i być bezradna. Mogę być złośliwa, mogę mieć PMS i zachcianki. Mogę, bo Ty to wszystko dzielnie znosisz. Mogę być brzydsza – bo w dresie i po domowemu i po przebudzeniu zaraz, mogę przytyć pięć kilogramów a i tak stwierdzisz, że nic nie zauważyłeś, chociaż cieszysz się, że cycki są większe. Mogę być nimfomanką i wcale, absolutnie Ci to nie przeszkadza. Mogę tak po prostu włożyć Ci rękę do spodni żeby się trochę z Tobą podrażnić i zostawić. Mogę chcieć obejrzeć porno a zaraz śmiać się przy wybieraniu, bo dostałam głupawki. Mogę drapać Cię i wbijać Ci paznokcie do krwi w skórę, bo dobrze wiesz, że na to zasłużyłeś. Mogę specjalnie wkładać Ci lodowate dłonie na gorący brzuch żeby się ogrzać, bo pasożytem jestem. Mogę patrzeć jak zmywasz naczynia, bo to takie piękne. Mogę milczeć i po prostu się do Ciebie przyklejać. Mogę to wszystko robić, ponieważ kocham tak samo jak ty mnie kochasz. 


1 komentarz: