Potykam
się. Wstaję. Kolana pokryte ranami, krew spływa z odrapanych łokci. Mówią – nie
poddawaj się. Czasami jednak zepsujesz coś na własne życzenie. Co wtedy? Co, jeśli nie
potrafisz już tego naprawić? Coraz więcej konsekwencji, coraz silniejszy stres
i ogrom zmartwień. Niekompetencja i brak orientacji we wszechświecie. Wątpliwe
szanse na zwycięstwo. Kamufluję się, chowam, uciekam przed odpowiedzialnością
znów. Uległam uszkodzeniu. Chwiejnym krokiem podążam przez życie. Raz lepiej, raz
gorzej. To skoczyć chcę w przepaść, to pofrunąć ku obłokom. Aktualnie powietrze
jest zbyt ciężkostrawne. Otwieram umysł, chciałabym go przetrzeć jak oczy,
które patrzą z niedowierzaniem. Sama siebie bałamucę, otumaniam i wypaczam. Po
raz kolejny przekraczam granice. Myśli mało wydajne, refleksje bez fantazji i
polotu. Niedobór animuszu. Osuwam się na chłodną
ziemię. Patrzę w niebo obojętnym wzrokiem. Odrętwiałe kończyny odmawiają posłuszeństwa.Dlaczego nie ma pigułki na gorliwość?
Gehenna. Pomóż mi wstać. Podaj mi swoją dłoń. Wskaż mi drogę, którą mogłabym
pójść. Taką bez kamieni i wystających z ziemi korzeni. Poluję na błogostan. Na
razie bitwa toczy się w mojej głowie. Utknęłam na mieliźnie.
Chyba, niestety, należy przyzwyczaić się. Za każdy czyn odpowiadamy, a im starsi jesteśmy, tym większe konsekwencje, więcej ran, więcej decyzji do podjęcia...
OdpowiedzUsuńSiedzę z tobą na tej mieliźnie totalnie nieodpowiedzialna, zagubiona, nie mająca pojęcia co zrobić.
OdpowiedzUsuńWydaje mi się, że lepiej popełnić błąd niż nie zrobić nic. Ale ja zbyt dobrze wiem, że to strasznie boli...
OdpowiedzUsuńhttp://sitosoym.blogspot.com/
Zawsze wmawiałam sobie, że moje błędy dodają mi tylko doświadczenia i znajdowałam sobie jakieś wytłumaczenie, kiedy się całkiem na nich nie uczyłam.
OdpowiedzUsuńJakie to prawdziwe, piękne i... smutne.
OdpowiedzUsuńZdarte kolana, odrapane łokcie... podobno najlepiej uczymy się na własnych błędach, prawda? Może te rany to właśnie nauka, może kilka chwil na mieliźnie spowoduje, że w końcu ruszysz na głębokie wody? Tego Ci życzę.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ;)
Podpisuję się pod tym postem. Używka.
OdpowiedzUsuńKiedy jesteśmy zepsuci, zwykle naprawiacze uciekają.
OdpowiedzUsuńMyślisz, że znalazłby się ktoś kto podałby rękę i pomógł się pozbierać?
OdpowiedzUsuńNieważne ile razy upadniesz, ważne ile razy po tym wstaniesz!
OdpowiedzUsuńWażne, aby po każdym upadku, wstać !
OdpowiedzUsuńTrzymaj się.
Pozdrawiam
Mogłabyś mi napisać swój e-mail? Chciałabym Ci wysłać zaproszenie na bloga.
OdpowiedzUsuńProszę o kontakt emailowy w sprawie zaproszenia na mojego bloga.
OdpowiedzUsuńnieidealnawybrednosc@gmail.com
Pozdrawiam